Idźcie na Green Book, póki grają w kinach. Ludzkość potrzebuje takich filmów jak kania dżdżu, zwłaszcza w tak zwanych dzisiejszych czasach, w których świetnie nauczyliśmy się budować mury, a zapomnieliśmy jak się buduje mosty. Ech… filmów jak filmów – ludzkość bardziej potrzebuje tego, co w tym filmie jakoś wybrzmiewa.
Reżyser zastosował starą filmową kalkę – znaną choćby z Nietykalnych czy z Choć goni nas czas – oto ludzie, których nic nie łączy, a raczej wszystko dzieli, stają się – po pierwsze – sobie potrzebni, po drugie – sobie bliscy, a nawet bardzo bliscy. Bo film jest o przyjaźni – wykidajły ze słynnego amerykańskiego klubu, „twardo ciosanego” białego rasisty włoskiego pochodzenia i wysublimowanego czarnoskórego muzyka, artysty znającego wiele języków i posiadającego kilka doktoratów. Obaj ruszają w podróż – trasę koncertową na prawicowe i rasistowskie amerykańskie południe, a rzecz dzieje się w trudnych latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy na amerykańskim południu obowiązuje jeszcze segregacja rasowa…. Podczas tej podróży wiele się dzieje, ale największą rzeczą jest to, że bohaterowie filmu poznają siebie nawzajem, przezwyciężają wzajemne uprzedzenia, dokonuje się jakaś wewnętrzna przemiana i rodzi się ich wielka przyjaźń.
Bardzo dobry film dostarczający prostych wzruszeń, głębokich przemyśleń i ostatecznie dający nadzieję. Tę nieco naiwną nadzieję na to, że świat może być lepszy – mamy wiec do czynienia z kinem „ku pokrzepieniu serc”, bo świat jaki jest każdy widzi. Pięć oskarowych nominacji nie dziwi – będę trzymał kciuki, by nagrody spłynęły.
Można? Można! – trzeba powiedzieć patrząc na historię bohaterów filmu, zwłaszcza , że wydarzyła się naprawdę, a Tony Lip, Don Shirley przyjaźnili się do końca życia- czyli ponad 50 lat, a zmarli w odstępie trzech miesięcy w pierwszej połowie 2013 roku.
Przezwyciężanie stereotypów, uprzedzeń i wzajemnych animozji jest trudne, bardzo trudne, ale – do cholery – możliwe! Wszyscy w Polsce powinniśmy ten film obejrzeć, a potem wyruszyć w drogę…
i niech nam dziś zagra nie kto inny jak Don Shirley: