dziennik 13/365 niedziela

jutro mija dwa tygodnie mojego projektu blogowego. Generalnie: jest ciekawie, wraca mi percepcja starego blogera. Znaczy: rozglądam się, patrzę, wychwytuję co mogłoby się nadawać do publikacji. Kołacze się w głowie takie ” co by tutaj?”. Miło.

Podobno blogosfera umiera. No nic. Cześć jej pamięci. Ja robię swoje, a – napiszę szczerze – bywam uparty.

Pojawiły się w sieci nowe formy wyrazu. O ile z instagramem się oswoiłem – tu fotki grają rolę główną, i nawet w youtuba się nauczyłem – tu też nie trzeba pisać , wystarczy nagrywać i to wszystko sensownie złożyć w całość. Twittera nie używam w trosce o własną kondycję psychiczną. Jednak z TikTokiem ni hu hu – tu do końca nie wiem co trzeba robić i wyraźnie nie nadążam za trendami.Nie trzeba nadążać. Wystarczy się zatrzymać w swoim momencie. Ale- jak wiadomo – jestem otwarty i liberalny, obserwuję i się uśmiecham, szukam dobrych stron. Więc nigdy nie mów nigdy.

Najlepiej się jednak bloguje.

***

Dziś Zuzia donosi z Wrocka o pladze szczurów. Dziewczyny boją się wejść do toalety, żeby im coś nie wyszło spod sedesu, ale takie historie zdarzają się podobno tylko w starym budownictwie. A jeszcze niedawno chciała adoptowac szczurka polaboratoryjnego. Ja byłem za, Żoncia przeciw, ale przecież Zuzia jest już dorosła i podejmuje autonomiczne decyzje. Więc zobaczymy jak będzie.

***

U nas dziś niedziela w lesie – klasycznie – musimy się zmęczyć i zasapać, bo inaczej spacer jest nieskuteczny. Więc było jak trzeba. Po południu sptkanie towarzyskie. Fajne, choć jak zwykle – jako kierowca – koniaczek mogłem sobie co najwyżej powąchać….

na fotce Sasuńka, którą ostatnio nazywam „panną z wilka” na dzisiejszym spacerze.

Reklama

dziennik 12/365 sobota

Miałem w weekend wyjeżdżać w trasę, ale chłopaki zaproponowali jeszcze dwa dni wolnego z racji tego że nie ma wolnych samochodów . Podobną sytuację miałem przed grudniowymi świętami. Oczywiście, że przystałem na wolne pod warunkiem, że mnie ściągną na Wielkanoc (jak zwykle wybywamy odpoczywać w jakimś fajnym miejscu – tym razem po raz kolejny będą to nasze ukochane Górki Wielkie, które zarezerwowałem u Frienda już w styczniu) . Tak więc dwie dobre wiadomości : 1. wyjeżdżam dopiero w środę, 2. kolejne kółko będzie krótsze i będzie trwało tylko 17 dni (zawsze jadę na 23-25 dni).

Korzystając więc z dodatkowego wolnego dziś trzy tematy: działking, leżing i reading. Dzień na działce i intensywna praca fizyczna (kopanie, bielenie, sadzenie),nadmiar świeżego powietrza i wiszące w tymże powietrzu przesilenie wiosenne tak nas wykończyły, że w zasadzie nie mam nic do dodania.

* * *

Książkowo: skończyłem Nikt nie odpisuje – ciekawe pisanie młodej koreańskiej autorki. Specyficzny azjatycki realistyczno-lakoniczny styl poznać już po kilku stronach. Trochę pachnie Murakamim, ale to nie to samo. Rzecz jest o chłopcu, który podróżuje z niewidomym psem, spotyka różnych ludzi, poznaje ich życiowe historie, potem pisze do nich listy.

Poza tym lecę z Iwaszkiewiczem i jego opowiadaniami. Za sobą mam Panny z wilka, teraz czytam Brzezinę. Powiem tak: ta proza jest oszałamiająca. Miałem napisać, że nie ma co szukać nowych książek póki nie przeczytaliśmy wspaniałych starych (to przemyślenie miałem już, kiedy jako stary chłop przeczytałem Sklepy cynamonowe Shulza) ale jednak trzeba znaleźć jakiś złoty środek. 😉

* * *

na youtube wjechała kolejna relacja z moich ostatnich wojaży – wytęż wzrok i znajdź krótki zapis spotkania z Marchewką w Irlandii. 🙂 (link po prawej na głównej stronie bloga)

poniżej: kwiaty działkowe – marcowe

dziennik 11/365 piątek

Koncert Fabii Rebordao – przeżyliśmy wczoraj i jeszcze dziś – przez cały dzień – przeżywamy w sercu. To było wielkie wydarzenie. Zresztą -to co organizuje Marcin Kydryński w ramach projektu Siesta w drodze biorę w ciemno. Zwłaszcza, że cyklicznie pojawia się w Nowej Soli, czyli w miejscu oddalonym od nas nieco powyżej 60 km. Dodatkowo miejscu , do którego mam wielki sentyment, gdzie jeździłem lata temu na zloty hipisowskie, a który i dziś na głównej ścianie zdobi wielka, artystyczna, wielobarwna pacyfa. Mowa o Nowosolskim Domu Kultury.

Rok temu mieliśmy wielką przyjemność uczestniczyć w koncercie afrykańskiej artystki Karyny Gomes, wczoraj – wspaniałe spotkanie z wielką portugalską artyską fado- Fabią Rebordao. Sczerze – obawiałem się trochę – bo nie słuchamy fado na co dzień – czy nie będzie to „smęcenie” którego nie rozumiemy. Mieliśmy jednak do czynienia z artystką wielkiego formatu, która potrafiła porwać i poprowadzić publiczność, dostarczyć wspaniałych emocji.

I chociaż nie rozumieliśmy o czym śpiewała – znać było kiedy miłość, kiedy tęsknota, kiedy ból a kiedy radość i zabawa. Jej śpiew dostarczał wielu emocji i wzruszeń. Porwał nas po prostu, jak i wszystkich obecnych na sali.

Nauczyła się dwóch polskich piosenek: Pod Papugami Niemena, i Nigdy więcej Szczepanika. Ta druga piosenka zaśpiewana w stylu fado była obezwładniająca – zwłaszcza, że wszystkie piosenki Szczepanika znam na pamięć z czasów , gdy dzieckiem będąc odtwarzałem sobie jego longplay (taki , w którym pali fajkę na okładce) na adapterze rodziców, marki Bambino i -z natury rzeczy – mam do nich stosunek emocjonalny . Interpretacja Szczepanika w stylu fado była powalająca. Umierałem z zachwytu. Publiczność oczywiście towarzyszyła artystce w tym przejmującym śpiewaniu Niestety nie ma nic na youtube, ale za tydzień postaram się umieścić jakąś relację – to chociaż we fragmencie zobaczycie o czym mówię.

Teraz zaś – zobaczcie jak Fabia poradziła sobie z Niemenem – jest w sieci przepiękny teledysk:

Wróciliśmy do domu bardzo rozemocjonowani . I oczywiście słuchamy Fabii – świetnej, bardzo pozytywnej dziewczyny, jednej z trzech największych artystek fado.

Kolejna wizyta w Nowej Soli w październiku – dokładnie w naszą rocznicę ślubu Marcin Kydryński przywiezie kolejną artystkę (lub artystę). 🙂

Na koniec Fabia Rebordao w jednym ze swoich największych przebojów (jeśli takie stwierdzenie w odniesieniu do pieśni fado nie jest jakąś profanacją…)

dziennik 10/365 czwartek

Nasza Odra poza sierpniowym kataklizmem przeżywa też drugą tragedię: pogłębianie i regulację, która niszczy odrzański ekosystem i tak już ledwie zipiący po sierpniowej tragedii i dewastuje przyrodę.

Właściwie nie wiadomo do końca po co to pogłebianie, bo argumentacja strony rządowej – że tak to określę – ewoluuje. Otóż prace zostały rozpoczęte po to , aby – uwaga! – na Odrę mogły wpływać lodołamacze i usuwać zatory lodowe -sic! Po argumentacji, że zatory lodowe w miejscach gdzie prowadzone były prace były problemem ostatno 50 lat temu i raczej – zważając na zmiany klimatyczne – nie będziemy mieli z nimi do czynienia, pojawiły sie nowe argumenty: o rozbudowie żeglugi śródlądowej (że niby barki, transport rzeczny itp itd) Krótko rzecz ujmując : zróbmy z Odry kanał żeglugowy.

Problemów jest tu cała masa – poczynając od podstawowego: europejskie rzeki wysychają a ich poziom nie pozwala na żeglugę. Generalnie cywilizowane państwa inwestują obecnie raczej w rozbudowę i unowocześnienie transportu kolejowego. Drugi problem: infrastruktura, której nie ma – trzeba by było ją zbudować, odbudować ponosząc olbrzymie koszty (jednym z największych byłaby dewastacja nadodrzańskiej przyrody) „Paradoksalnie, nadal nie wiadomo czemu te kosztowne drogi wodne miałyby służyć – co i dokąd mielibyśmy nimi wozić, ani tym bardziej – czy koszty te byłyby usprawiedliwione? To jak planowanie operacji na otwartym sercu bez postawienia diagnozy, ani nawet starannego zebrania wywiadu.” – wypowiedź Jana Ruszkowskiego z Polskiej Zielonej Sieci (za portalem ratujmyrzeki.pl). Kolejne argumenty można by mnożyć ale nie będę Was zanudzał. (droga wodna – kanał Odra – Dunaj , to żaden argument w momencie gdy Czesi zupełnie odpuścili temat)

Dwa razy polskie sądy nakazały absolutne wstrzymanie prac regulacyjnych na Odrze . Najpierw w grudniu 2022 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac przy regulacji Odry . Ministerstwo nie odbierało korespondencji sądowej – taki kreatywny „sposób” – czyli , że „nie wiedzieli”. Ostatnio – prawomocnie – prace nakazał wstrzymać Naczelny Sąd Administracyjny. Co na to minister Marek Gróbarczyk – pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodnej? Nazwał rozstrzygnięcie „idiotycznym” i ani myśli wstrzymywania prac.

Czy pisałem już , że żyjemy w kraju bezprawia i niesprawiedliwości?

Robić z Odry kanał czy park narodowy? Oto jest pytanie. Na to drugie raczej nie ma szans , bo na pisowców hasło „park narodowy” działa jak płachta na byka. Bo oni „czynią sobie ziemię poddaną”(vide: wycinka Puszczy Białowieskiej, i planowanej niegdyś – jako park narodowy -Puszczy Karpackiej). Postulowany Park Narodowy Dolnej Odry – jak się wydaje, to już nie jest nawet pieśń przyszłości. Zamiast naturalnej, zdrowej, żywej rzeki zrobią nam z Odry kanał, po którym (i w którym) nic nie będzie pływało, tak jak nic nie pływa po tym debilnym przekopie Mierzei Wiślanej. Ale kolejny ignorant w naszych władzach będzie mógł się wykazać „wielką inwestycją”….

Koniec o Odrze.

dziennik 9/365 środa

Chciałem napisać dzisiaj o naszej Odrze. Rano byłem z Sasuńką na długim spacerze. Za każdym razem sprawdzam: odżywa? nie odżywa? po letniej tragedii. Ptactwo wodne ma się dobrze , w wodzie też coś jakby zaczynało pływać – ale to trzeba poczekać. Długo poczekać. Tymczasem po siedmiu miesiącach od największej kastastrofy ekologicznej na naszej rzece nikomu nawet nie postawiono zarzutów. Trudno się dziwić skoro pan minister Ziobro wyznaczył do sprawy prokuratora ze swojej nominacji, z czteroletnim stażem i brakiem doświadczenia w dużych sprawach. W komentarzach wciąż powtarzana jest bajeczka, że do katastrofy doszło z przyczyn naturalnych, a powodem był „zły stan Odry”

Tymczasem w zasadzie wszystko wiadomo i organizacje pozarządowe ogłosiły wyniki swoich skrupulatnych badań. Przytaczam za portalem teraz-srodowisko.pl :

„spuszczanie stężonych roztworów soli z kopalń węgla kamiennego do dopływów Odry jest pierwotną przyczyną katastrofy. Poziom zasolenia wód kopalnianych jest kilka razy wyższy niż w Morzu Bałtyckim. Co więcej, Odra wpływająca z Czech do Polski spełnia wymogi klasy I, ale ta zmienia się w pozaklasową po odejściu z Górnego Śląska. Wówczas zasolenie wody wzrasta 25-krotnie. Badania zostały przeprowadzone przez naukowców, chemików i aktywistów Greenpeace. Z badań wynika, że wysoka zawartość soli mogła dać pożywkę pod rozwój toksycznych glonów (złotych alg). To one spowodowały, że setki ton ryb wypłynęło na powierzchnię wód. „

TU LINK DO PEŁNEGO RAPORTU JAK SPÓŁKI GÓRNICZE ZASALAJĄ DWIE NAJWIĘKSZE RZEKI W POLSCE: (bo Wisła też jest poważnie zagrożona), z wyszczególnieniem które kopalnie, gdzie i jakie ścieki zrzucają do dopływów Odry. Opublikowany niecałe dwa tygodnie temu. Ciekawa lektura, zwłaszcza dla tych, którzy mieszkają nad rzekami.

Mniejsza już o nagrodę miliona złotych wyznaczoną przez Morawieckiego za wskazanie sprawcy, która należy się Greenpeace’owi. Mniejsza nawet o karę dla sprawców tragedii – bo nie wierzę, że w kraju bezprawia i niesprawiedliwości ktokolwiek zostanie pociągniety do odpowiedzialności w tej sprawie. Gorzej z tym, że spółki górnicze jak spuszczały tak spuszczają solankę i nikt z tym nic nie robi.

Mało tego: nasza rzeka jest niszczona jeszcze w inny – równie tragiczny sposób – ale o tym jutro – w drugim odcinku.

poniżej fotka z dzisiejszego spaceru: