piątek 15 marca

W tym tygodniu niestety – jak widać – nie było notki w środę. Z mocnymi postanowieniami jest tak, że nie należy się poddawać nawet wtedy, gdy coś nie wyjdzie. Tak więc jest notka w piątek. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że przez całą środę  filtrowałem nalewkę farmaceutów (zwaną w niektórych środowiskach „jogurtem Wachmistrza”), a filtrując nie omieszkałem degustować. No i jak tak trochę podegustowałem, to już z pisania nic nie wyszło (stara, żelazna blogowa zasada: piłeś – nie pisz) i pomyślałem, że napiszę nazajutrz. Nazajutrz jednak kupiłem sobie wiertarko-wkrętarkę i przez dzień cały nic tylko wierciłem i wkręcałem, do tego nasza internetowa partia szachów na blogu u Andy’ego wkroczyła w decydującą fazę – więc nie w głowie mi było pisanie.  Mamy więc piątek. I piszę. Dosyć śmieszkowania, będzie poważnie:

W zasadzie miałem o czym innym, temat zaplanowany odłóżmy sobie na później. Dziś będzie o wczorajszej konferencji prasowej na temat skali pedofilii polskich duchownych. A konkretnie o wypowiedziach najważniejszych polskich biskupów, których  słuchałem z rosnącym zdumieniem. Wprost proporcjonalnie do zdumienia rosło oburzenie. Nie dziwię się lawinie komentarzy ze wszystkich stron. Jeden z najciekawszych, z którym prawie całkowicie się zgadzam napisał Zbigniew Nosowski z Więzi. Wrażliwcy mogą zakończyć na tym czytanie niniejszej notki i przenieść się TUTAJ,

Pozostali niech czytają dalej. Mniejsza o sam raport – wszyscy wiedzą, że te 625 zgłoszonych w kościelnych kuriach przypadków, to wierzchołek góry lodowej.  Ważniejszy jest raczej styl jego prezentacji i komentarze najważniejszych polskich biskupów. Otóż dwaj czołowi polscy hierarchowie: właśnie wybrani na kolejne swoje kadencje przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski – abp. Stanisław Gądecki oraz wiceprzewodniczący – abp. Marek Jędraszewski mieli okazję jeśli nie dokonać przełomu, to przynajmniej wykonać krok w dobrym kierunku. Tymczasem wyszło jak zawsze, a wyżej wymienieni wobec niezmiernie delikatnego i wzbudzającego olbrzymie emocje tematu zachowali się jak dwa słonie w składzie porcelany.

Leśne dziadki z Episkopatu jak zwykle zresztą okazali się zupełnie nieczuli i niewrażliwi na krzywdę ofiar pedofilii. Wykazali się całkowitym brakiem empatii i współczucia. Nie padło z ust ani jednego ani drugiego jakiekolwiek „przepraszam” ani też „proszę o przebaczenie” – – zwłaszcza, że w KK Wielki Post, dobry czas na posypanie głowy popiołem. Jakieś ewangeliczne podejście? Gesty chrześcijańskiej miłości? A gdzieżby tam!  Była za to jakże dobrze znana obrona sprawców i instytucji.

Gądecki usiłował temat rozmydlić: mówił o wszystkim, tylko nie o pedofilii w Kościele – że to problem globalny, całego społeczeństwa , i że „pierwszym środowiskiem przestępczym jest rodzina”, mówił o rzekomych programach seksualizacji, nie mógł też nie wspomnieć o antykoncepcji. Walkę z pedofilią w Kościele porównał do lustracji a samo określenie „pedofilia w Kościele” to hasło ukute ideologicznie dla poderwania instytucji Kościoła. Oczywiście wspomniał też o ośrodkach, które są tym zainteresowane. Jednym zdaniem: „to nie my, to oni”, a może nawet „wy”?

„Z jednej strony tworzy się programy seksualizacji dzieci, aby jak najwięcej zarobić na środkach antykoncepcyjnych i puścić w ruch życie seksualne. A z drugiej strony atakuje się skutki, to, co doprowadziło do późniejszego przestępstwa” – mówił Gądecki. Jakież to podobne do słynnych słów poprzedniego przewodniczącego KEP – Józefa Michalika, który przyczyn pedofilii szukał w rozwodach i złych relacjach między rodzicami dziecka: „Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”

Jędraszewski  natomiast poszedł w filozoficzno-historyczną analizę pojęcia „zero tolerancji” używanego również przez papieża Franciszka wobec walki z pedofilią  i w wielu Kościołach lokalnych po ujawnieniu afer – że to jest nazistowskie (nawiązał do Holocaustu i stosowania tej zasady przez nazistów wobec Żydów -sic!)   i bolszewickie (zero tolerancji stosowane wobec wrogów ludu).  Co zamiast „zera tolerancji” ? „Kościół musi być nieskazitelnie stanowczy w walce ze złem, ale musi także wzywać do nawrócenia, pokuty i okazywać miłosierdzie sprawcom, jeśli szczerze żałują” Nawet się nie zająknął o ofiarach – ich krzywdzie i cierpieniu. I tu mnie szlag jasny trafił.

W świetle tych wypowiedzi na drugi plan zeszły empatyczne wypowiedzi prymasa Polaka. Prymas to zresztą tytuł honorowy i niewiele ma dzisiaj do gadania w polskim Kościele. Wszystkie karty rozdają ci dwaj pierwsi.

Cóż powiedzieć na koniec? Słowa hierarchów były oburzające i po prostu nieprzyzwoite. Nie było w tych wypowiedziach nic z ducha Ewangelii. Widzieliśmy jakiś żenujący spektakl – pychę, władczość i poczucie wyższości, swoisty „swój świat” i oderwanie od rzeczywistości.

Pędźcie się, leśne dziadki! Wam nie przewodzić Kościołowi, a ziemniaki w Caritasie obierać! Powiedzieć, że jestem rozczarowany waszą postawą, to nic nie powiedzieć. Wstydzę się za was. Nie mam zamiaru was słuchać. Nie macie u mnie żadnego autorytetu i w zasadzie nie chcę mieć z wami nic wspólnego.

Cytat na dziś – Jezus – Mt 8:

Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.  biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. (…) Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; 

foto za dziennikwschodni.pl