Ogarnialiśmy działkę. I otworzyliśmy sezon ogórkowy – pierwszy zbiór za nami tudzież pierwsza mizeria z własnych ogórków. Radość!
kronikarsko -notka książkowa, bo dawno nie było o przeczytanych ksiażkach. Co więc przeczytałem od ostatniego książkowego wpisu?
- Czerwony młoteczek pani Doroty Kotas. Czytałem z zaangażowaniem emocjonalnym. To jakby kolejna część poprzednich Cukrów. Proza autobiograficzna. Strumień świadomości. Pani Dorota, osoba w spektrum autyzmu, niezwykle wrażliwa, lesbijka, zmagająca się z depresją, mieszkająca ze swoją dziewczyną w centrum Warszawy. Opisuje swoje życie. Emocje. Wydarzenia.Nie ma tu – jak się wydaje -żadnych zaworów bezpieczeństwa. Autorka pisze co naprawdę myśli. O tym co jest ale też to co było -ze szczególnym uwzgędnieniem dysfunkcyjnych relacji z matką. I – mimo gównoburzy w internecie -uważam, że ten motyw jest bardzo ważny. Mało tego: uważam, że to jest książka dla rodziców. Pani Dorota budzi we mnie jakieś emocje ojcowskie , opiekuńcze. Życzę jej jak najlepiej i czekam na kolejne książki.
- Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła Tomasza Terlikowskiego – to była dziwna i bardzo ciekawa lektura. Z Terlikowskim nigdy się nie zgadzałem (zwłaszcza w okresie , gdy był naczelnym Frondy i turbokonserwatystą – jakieś ślady tej niezgody miożna znaleźć w TEJ , jednej z najwazniejszych dla mnie notek) . Jednak on się zmienił. W jakiś sposób ukorzył. Przeprosił za swoje wcześniejsze poglądy. I ja to szanuję. W Wygasaniu , które mam całe popodkreślane, Terlikowski przechodzi przez najnowszą historię Kościoła Katolickiego w Polsce, przez jasne i ciemne strony tej historii. Powiem tak: obserwacje i spostrzeżenia mamy bardzo podobne, wnioski i decyzje mamy zupełnie odmienne. Czemu trudno się dziwić – on pozostaje osobą „głęboko wierzącą” i jak się wydaje przyjmuje dziś pozycję „katolika otwartego” (którym on nigdy wcześniej nie był, a którym ja byłem „od zawsze”), ja : dziś jestem niejako na zewnątrz. Moje przemyślenia odnośnie tej książki to jest w sumie temat na osobną, sążnistą notkę, ale kto by chciał to czytać? 😉
- Morfina Sczepana Twardocha – rewelacja. To trzecia przeczytana przeze mnie powieśc autora i jestem pod ogromnym wrażeniem jego talentu. To jest wielka literatura. A przecież Twardoch to jeszcze młody chłopak jest. Oby tak dalej!
- Kto zapłacze nad twoim grobem. 101 lekcji o życiu , które napisał Robin Sharma, przeczytałem z uśmiechem – powolutku, po jednym rozdzialiku. Mimo, że epizod fascynacji „pozytywnym myśleniem” dawno już minął i ten temat równiez odkreśliłem grubą kreską, miło jest poczytać nieskomplikowane porady typu: „smakuj przygodę„, „żyj pełnia życia abyś mógł umrzeć szczęśliwy” „zbieraj inspirujące cytaty” „kochaj swoją pracę”, „zasadź drzewo” „bądź niekonwencjonalny” czy „odbuduj więź z przyrodą”. I tak 101 razy. No jak tu się nie zgodzić ? 😀
Dobrze, a skoro ostatnio wzięliśmy na tapet tanga – dzisiaj podesłane przez Tuv tango z filmu Maska Zorro: